Sezon na kwasy – czy je znacie i stosujecie?

Sezon na kwasy – czy je znacie i stosujecie?

Sezon na kwasy to tematyka jesiennego konkursu zorganizowanego z portalem CzasNaZmianę.pl. Zapytaliśmy tym razem o to czy korzystacie z zabiegów z kwasami? A jeżeli tak, to jakie kwasy najlepiej działają na Waszą skórę? Na jakie problemy skóry je stosujecie? Czy kuracje z kwasami są skuteczne przy Waszych problemach?

 

 

Zabiegi z kwasami należą zdecydowanie do moich ulubionych. Bardzo chętnie z nich korzystam, gdyż dają możliwość niwelowania kilku problemów jednocześnie. Mam obecnie 28 lat i borykam się głównie z okresowo występującymi stanami zapalnymi oraz nawracającymi przebarwieniami. Problemy mojej skóry w dużej mierze mają podłoże hormonalne a kwasy pozwalają mi kontrolować” kaprysy” mojej cery. Najczęściej korzystam z kwasu migdałowego i mlekowego, dzięki którym stany zapalne pojawiają się zdecydowanie rzadziej, a przebarwienia nie są już tak widoczne jak przed zastosowaniem kuracji. Poprawiło się również ogólne nawilżenie i napięcie skóry. Obecnie zaprzyjaźniam się również z kwasem ferulowym i już mogę powiedzieć, że chyba się polubimy 🙂

 

Mam 35 lat. Posiadam cerę przetłuszczającą się z licznymi przebarwieniami i chętnie korzystam z zabiegów z kwasami. Bardzo lubię takie zabiegi, bo widzę świetne efekty. Dzięki temu moja skóra pozbawiona jest martwych komórek, a także zanieczyszczeń. Odtykają się pory, a skóra jest głęboko oczyszczona. Moja skóra lepiej wchłania dostarczane jej substancje odżywcze. Nie jest przy tym podatna na większe podrażnienia. Osobiście lubię głęboko złuszczający kwas glikolowy, delikatny migdałowy (zwłaszcza latem), pirogronowy do cer zaskórnikowych. Z masażem i maską algową całość daje efekt odświeżonej i rozświetlonej cery. Sama co jakiś czas poddaję się takiemu kompleksowemu zabiegowi. Trudno przecenić zabiegi na bazie kwasów owocowych. Odświeżają, rozjaśniają i odmładzają skórę. Pochwały na ich temat słyszę od każdej kosmetyczki. W domu wykonuję sobie natomiast peelingi kwasami owocowymi: cytrynowym i truskawkowym. PO tym moja cera jest bardzo rozjaśniona i gładka.

 

W odpowiedzi na pytanie konkursowe podzielę się swoim doświadczeniem, jeśli chodzi o zabiegi kwasami. Mam 24 lata. Moja cera ma skłonność do trądziku od czasu dojrzewania. Niestety mimo stosowania wielu kuracji anty-trądzikowych nic nie pomagało. Na twarzy miałam czerwone blizny i plamy. Za namową przyjaciółki wybrałam się do poleconej kosmetyczki, która zaproponowała serię zabiegów z użyciem kwasu migdałowego. Skóra stała się jaśniejsza, gładsza i świetlista. Dodatkowym plusem był fakt, że można było wykonywać zabiegi przez cały rok. W okresie zimowo-jesiennym miałam kolejną serię zabiegów, tym razem z użyciem kwasu mlekowego, który wyraźnie zredukował blizny i zaczerwienienia, a także odżywił skórę twarzy. Jestem zadowolona z uzyskanego efektu. W tej chwili używam kremu do twarzy z kwasem migdałowym, aby utrzymać uzyskany efekt.

 

Zabiegi kwasami stosowałam zaledwie cztery razy – kwasem pirogronowym i migdałowym. Zarówno po jednym jak i drugim zauważyłam już zmiany mojej cery. Moja cera to niestety cera trądzikowa. Była gładka, elastyczna, czerwone ślady po trądziku z każdym dniem były coraz mniej widoczne, twarz nabrała blasku i nie miałam już problemu z nadmiernym wydzielaniem sebum. Fantastyczne działanie! Walczę z wypryskami już ponad siedem lat, próbowałam już różnych “specyfików,” również, które czasami niestety podrażniały moją cerę, a ja traciłam wiarę w to, że kiedykolwiek będę mogła swobodnie wyjść z domu bez nakładania fluidu na twarz. Oczywiście, starałam się uważać również na to, co jem, bo z wielu źródeł dowiedziałam się, że to również ma znaczny wpływ na stan mojej skóry. Po zabiegach kwasami moja cera wyglądała promiennie, znajomi pytali, jak udało mi się osiągnąć taki efekt.

 

Kończę wkrótce 62 lata, a nie stosowałam jeszcze kuracji kwasami. Wiem na jej temat bardzo dużo, ale ciągle mam pewne obawy. Mój problem to przede wszystkim przebarwienia, no i zmarszczki – stosownie do wieku. Tej jesieni zdecyduję się na taką kurację, ale na razie kremem z kwasem glikolowym i mlekowym lub migdałowym. Zobaczę jakie będą efekty. Ewentualna wizyta w gabinecie kosmetycznym to sprawa przyszłości.

 

Jesienią, gdy temperatura spada, staram się zregenerować skórę po lecie i bez obaw stosuję peelingi oraz kwasy, oczywiście odpowiednio je dobierając. Peelingi enzymatyczne pomagają oczyścić twarz i przygotować ją do zabiegów pielęgnacyjnych. Na dzień i na noc stosuję kremy ‘RED STOP’ z kwasem azelainowym, będącym moim największym i najwspanialszym odkryciem! Redukuje on zaczerwienienia, koi i łagodzi. Wyraźnie zmniejsza podatność mojej skóry na zmiany temperatury, stres i dotyk. Dodatkowo pomaga niwelować zmiany zapalne tak łatwo pojawiające się w przypadku trądziku różowatego i działa antybakteryjnie. Raz na jakiś czas funduję sobie także zabieg z kwasem migdałowym, bo on pomaga nawilżyć i oczyścić moją skórę nie podrażniając jej. Kto by pomyślał, że kwasy łagodzą! 🙂

 

Z zabiegów z kwasami korzystam od 4 lat. Dotychczas stosowałam pięć rodzajów kwasów: mlekowy, glikolowy, salicylowy, laktobionowy i migdałowy. Bywało, że korzystałam z kilku kwasów jednocześnie, ale “mniejszej mocy”. Kiedy stało się pewne, że gorące i słoneczne dni dobiegły już końca, zdecydowałam się na zabieg z wykorzystaniem trzech kwasów: mlekowego, glikolowego i salicylowego, z których każdy był 24%-towy. Już po pierwszym zabiegu widać, że martwy naskórek został złuszczony. Skóra na twarzy stała się jędrna, napięta, ale jednocześnie nawilżona, świeża, rumiana i wyraźnie młodsza :). Zniknął niezdrowy odcień “przechodzonej opalenizny”. Najchętniej korzystam jednak kwasu migdałowego i preparatów na jego bazie ze względu na to, że jest on najbardziej przyjazny dla skóry. Lubię kąpiele słoneczne. Swoją pracę wykonuję na świeżym powietrzu i już na początku polskiego lata wyglądam jak po wczasach w Egipcie. Kiedy dowiedziałam się, że kwas migdałowy jest bardzo popularny wśród kobiet zamieszkujących w ciepłych krajach i można go stosować właściwie przez cały rok, postanowiłam przetestować go na sobie. Kwas migdałowy w moim przypadku nie tylko złuszcza zrogowaciały naskórek i stymuluje skórę do odnowy, ale również wzmacnia ją i moje dość kruche naczynia krwionośne, przez co od pewnego czasu nie pojawiają się nowe “pajączki”. Dzięki kwasowi migdałowemu, który stosowałam w kremie przez całe lato, zniknęły plamki, przebarwienia po poparzeniu słonecznym sprzed 8 lat. No i jeszcze jedna zasługa kwasu migdałowego…… Odkąd go stosuję, moja skóra na twarzy w okresie przed miesiączką normalizuje wydzielanie sebum. Zapomniałam o okropnych, bolesnych pryszczach, które mimo mojego wieku wciąż pojawiały się. Wcześniej wygląd mojej twarzy zdradzał wszystko. Kwasy są super, więc NASTAŁY CZASY NA KWASY!

 

Korzystałam z zabiegów z kwasem migdałowym (20%). Używałam wyłącznie kwasu migdałowego i spisywał się bardzo dobrze. W przyszłości chętnie wypróbuję innych kwasów (np. glikolowy, pirogronowy, mlekowy). Mam spore problemy skórne, mianowicie jest to trądzik i przebarwienia potrądzikowe. Zaobserwowałam, że kuracje z kwasami są skuteczne przy moich problemach. Moja skóra uwielbia kwasy! Mam 22 lata.

 

Wiek 33. Regularnie korzystam z kwasów od 4 lat, kiedy to dopiero zaczęłam romans z kosmetologia na stopie profesjonalnej. Próbowałam od migdałowego do glikolowego. Skuteczność zależy w jakim stanie jest moja cera. Jeśli pojawiają się niedoskonałości, głównie na początku jesiennym, to robię sobie kuracje kwasu pirogronowego, który mi ładnie załagodzi zmiany i reguluje sebum. Natomiast w zimie robię sobie typowo złuszczający kwas, czyli glikolowy. Do tego dopełnieniem jest krem z kwasem glikolowym, ale to już o wiele niższym stężeniu. Ten kwas mi ładnie złuszczy, rozjaśni przebarwienia letnie jak i blizny po niedoskonałościach.

 

Temat poruszany w tym konkursie jest naprawdę bardzo ciekawy, zwłaszcza, że mam pewne doświadczenie z kwasami Nazywam się Wioletta i mam 47 lat. Jak łatwo się domyślić, mam już problemy związane z moją skórą. Wiek robi swoje. Wzięłam udział w kilku zabiegach kosmetycznych bazujących na kwasach. Aby uzyskać naprawdę dobry efekt, nie wystarczy jeden zabieg. Efekty nie są na całe życie, ale na pewno przynoszą radość chociaż na te kilka miesięcy. Poniżej opiszę moje doświadczenie z ich udziałem, oraz jak zaczęła się w ogóle moja historia z nimi. Czym są zabiegi kwasami? Już kilka lat temu zainteresował mnie temat kwasów, ponieważ podczas zabiegu henny u kosmetyczki, zaczęłyśmy rozmowę o pielęgnacji skóry kobiet w różnym wieku. Po wyjściu z gabinetu, doszłam do wniosku, że byłoby to ciekawe rozwiązanie, zwłaszcza w moim wieku, gdzie obecność zmarszczek dotyczy nie tylko mnie, ale chyba już każdej kobiety. Nie posiadam trądziku, łojotoku, zmian pigmentacyjnych, przeciw którym działają też te zabiegi, ale dotyczą mnie problemy, takie jak: zmęczona skóra pozbawiona blasku, zmarszczki głębokie oraz niewielkie blizny po trądziku. W późniejszym czasie zaczęłam przeglądać w internecie różne artykuły na ten temat. Wiem, że jestem jedną z wielu, posiadających kompleksy kobiet na świecie. Chciałam poczuć się pewniej siebie, oraz zaleźć chwilę czasu dla siebie w tym zabieganym tygodniu. Miałam nadzieję, że moja cera odzyska promienności i ładnego koloru. No i tak się właśnie stało. Jeśli chodzi o rodzaj kwasów to jest ich naprawdę mnóstwo o różnym stężeniu pH. Najsilniejsze uzyskuje się dermatologów, po których widać naprawdę dużą poprawę. Peeling stosuje się w okolicach dekoltu, szyi i twarzy. Z internetu dowiedziałam się, wielu dokładniejszych informacji, jednak podstawy już wiedziałam, czyli że oczyszczanie kwasami to profesjonalny peeling, do którego dodaje się kwasy różnego rodzaju. Skóra to tak naprawdę martwe komórki, a kwasy pozwalają na jego szybsze złuszczenie się. Wraz z pozbywaniem się naskórka, z naszej skóry znikają też zanieczyszczenia, bakterie itp. W końcu nasze pory się odtykają, oczyszczają i skóra nabiera ładnego wyglądu, rozjaśnia się, koloryt się wyrównuje, przebarwienia znikają. Jednak po takim zabiegu trzeba o skórę bardzo dobrze zadbać, ponieważ jest szczególnie wrażliwa, łatwo ją podrażnić. Plusem jest to, że późniejsze kosmetyki lepiej będą się wchłaniały, a do naszej skóry zostanie dostarczonych więcej potrzebnych składników odżywczych. Niestety w domu nie można zrobić sobie takiego zabiegu, chociaż teraz powstaje właśnie wiele kremów z kwasami i innego typu kosmetyków. (…) Moja skóra to typ suchej, wrażliwej, więc zaraz po tym zabiegu, robiłam kolejny, nawilżający, aby cera zyskała dodatkową ochronę i gładkość. Wskazane jest też stosowanie kosmetyków mineralnych skomponowanych z naturalnych składników. Czytałam także o przeciwwskazaniach, przez które nie mogłabym podejść do tego zabiegu: ciąża, otwarte rany, odmrożenia, poparzenia, choroby tkanki łącznej, choroby autoimmunologiczne, cukrzyca. Na szczęście ja nie posiadałam, żadnego z tych objawów i mogłam śmiało wziąć udział w zabiegu. Moje wrażenia? Było naprawdę super, bezboleśnie, a zarazem przyjemnie. Zanim jednak odbył się sam zabieg, musiałam stosować przez kilka dni specjalny krem glikolowy. Odbyła się rozmowa, podczas której został dobrany dla mnie odpowiedni kwas, test czy mnie nie uczula itp. Dostałam wiele ostrzeżeń, aby nie robić tego peelingu w zimie, ale na szczęście mięliśmy jesień. Mało tego miałam zakaz chodzenia do sauny i opalania się. Nie przepadam za przesiadywaniem na słońcu, więc nie było to dla mnie jakimś większym problemem, jednak z sauny było mi trudniej zrezygnować, no ale czego nie robi się dla pięknej cery. Z tego co się dowiedziałam, zakazane było także używanie witaminy C. Jest wiele rodzajów kwasów, używanych w zależności od problemów skórnych. Jednak ja skupię się na tych, w których sama brałam udział i mogę coś na ten temat już napisać. Pierwszy z nich to migdałowy, stosowany właśnie dla mojego typu skóry. Kwas migdałowy to α-hydroksykwas otrzymywany przez hydrolizę wyciągu z gorzkich migdałów. Poprawia kondycje skóry, także tłusta z rozszerzonymi porami, często także z bliznami potrądzikowymi nabiera delikatności, spłycają się blizny. Peeling ten zapewnił mojej skórze elastyczność, zmniejszenie ilości i głębokości zmarszczek, rozświetlenie. Efekt zauważyłam po 5 zabiegu 🙂 Z tego co czytałam, to dostępne są już nawet te peelingi w postaci proszku, które można robić samemu, jednak ja bym nie ryzykowała. Wolę, kiedy ktoś doświadczony robi z moją skórą porządek. Gdyby nie systematyczność, to nie wiem czy efekt byłby podobny. Po pierwszym widziałam niewielką różnicę. Przed zabiegiem moja skóra została odtłuszczona, oczyszczona i został nałożony kwas pędzelkiem, bardzo przyjemny moment. Skóra lekko podszczypywała, później skóra ulegała złuszczeniu. Kolejny to peeling kwasem glikolowym, z którym mam śmieszne wspomnienia. Jest to rodzaj kwasu, który nałożony na twarz lekko podszczypuje. Ale na szczęście osoba obok mnie trzymała w ręce mini wiatraczek i chłodziła moją twarz, rany jaka ulga! To dzisiaj na samą myśl o tej komicznej sytuacji się uśmiecham. Po peelingu skóra była bardzo napięta, po paru dniach zaczęła się łuszczyć w okolicach brody i nosa. Nie rozdrapywałam jej, nie myłam peelingami, bo mogłoby to podrażnić tylko moją skórę. Powtórzyłam go 4 razy, efekt także był zaskakujący. Skóra nabrała promienności, zmarszczki zostały delikatnie wyrównane, blizny po trądziku zmniejszyły się, pory zostały oczyszczone, szyja nabrała elastyczności. Reasumując, opowiadając na Państwa pytania korzystałam z zabiegów kwasami, jednak teraz musiałam z nich zrezygnować, gdyż przyczyną jest wysoki koszt, a ja aktualnie mam włączony tryb oszczędzania. Na moją skórę lepiej zadział jednak kwas migdałowy i to jego polecam moim znajomym. Po takiej samej liczbie odbytych zabiegów, on przyniósł mojej skórze więcej korzyści, zwłaszcza jeśli chodzi o zmarszczki i blizny potrądzikowe. Stosowałam ja na problemy skórne takie jak: wspominane już zmarszczki, blizny po trądziku, szarą pozbawioną blasku skórę. I najważniejsza odpowiedź: TAK! Kuracje kwasami to cudowna sprawa, która ma ogromny wpływ na stan mojej cery. Nie żałuję, że spróbowałam. Na pewno spróbuję jeszcze raz, ale aktualnie budżet mi nie pozwala. Skóra jest po nich przepiękna.

 

Korzystam z zabiegów z kwasami. Najczęściej w gabinecie kosmetycznym mam zabieg mikrodermabrazji, a później twarz odżywiana jest kremem z kwasami szikimowym i mlekowym. Mam przesuszoną, pozbawioną jędrności skórę. Zabiegi, które wykonuję, nawilżają i optymalnie napinają moją twarz. Mam 43 lata.

 

Mam 25 lat i od kilku już lat korzystam z kuracji kwasami w okresie jesiennym. Na moją skórę najlepiej działają kwasy AHA: migdałowy i glikolowy. Skuteczny okazał się być także kwas azelainowy, który ładnie rozjaśnia przebarwienia posłoneczne i potrądzikowe, z którymi się zmagam. Kuracje z kwasami okazały się być ratunkiem dla mojej problemowej skóry. Korzystam z kwasów podczas zabiegów profesjonalnych, a także w codziennej pielęgnacji w postaci toników i kremów. Początkowo podchodziłam do kwasów dość sceptycznie, jednak okazało się, że są bardzo skuteczne.

 

Mam 33 lata i kwasów używałam na problemy z tłustą i trądzikową cerą. Do tej pory wierna jestem kwasowi salicylowemu i glikolowemu. Myślę że to właśnie po nich kondycja mojej skóry jest lepsza. Wygląda pięknie i trądzik znika.

 

Mam 29 lat. Jestem lekarzem. Korzystam z profesjonalnych zabiegów z kwasami w gabinetach kosmetycznych. Zawsze zaczynam od kwasu migdałowego we wzrastających stężeniach, a kończę na glikolowym. Ponadto korzystam z kremów, które w swoim składzie zawierają kwasy, aby utrzymać efekt z gabinetu. Kwasy stosuję, aby złuszczyć skórę, pozbyć się przebarwień oraz blizn potrądzikowych, gdyż mam skórę bardzo tłustą z poszerzonymi porami. Jest to jedyny zabieg, który w moim przypadku pomaga na problemy mojej skóry i najlepsza metoda jej pielęgnacji.

 

Podczas zajęć w szkole, na kosmetyce miałam możliwość przetestowania kilku różnych kwasów. Glikolowy i AHA działał na mnie drażniąco, moja skóra była po nich bardzo zaczerwieniona i podrażniona. Efekt ten utrzymywał się dobre kilka dni. Po około miesiącu miałam zrobiony zabieg z kwasem migdałowym i o dziwo moja skóra była po nim bez żadnych odznak zaczerwienienia, a podrażnienie nie pojawiło się do dziś! Dzięki temu zabiegowi pozbyłam się nadmiaru sebum, które moja cera tłusta/mieszana produkuje w nadmiarze. Pory były idealnie oczyszczone, a skóra gładka i aksamitna, delikatnie ściągnięta. Odkąd skończyliśmy z robieniem zabiegów z kwasami, regularnie chodzę do kosmetyczki na taki zabieg z kwasem migdałowym. Nie wyobrażam sobie, abym go odpuściła. Moja skóra była jakby “tłusta” i nieprzyjemna w dotyku. Liczne pryszcze, wągry szpeciły moje naturalne piękno. Dziś, nie mam tych problemów. Kwas migdałowy działa cuda na mojej 23 letniej skórze twarzy i dekoltu. Mogę śmiało stwierdzić, że mój dekolt poprawił się o 100%. Nie jest już taki zwiotczały, suchy i w krostkach. Podczas opalania się miewałam wysypki od słońca, po zastosowaniu serii zabiegów kwasami, problem znikł. Cud? Tylko jeden! To, że ktoś odkrył coś takiego jak kwas migdałowy!

 

Moja przygoda z tego typu pielęgnacją rozpoczęła się trzy lata temu, w wieku dwudziestu ośmiu lat. Pierwszym zabiegiem wykonanym w gabinecie medycyny estetycznej był peeling z kwasem mlekowym. Przyznam szczerze, że efekty przeszły moje oczekiwania i dlatego obecnie, nie wyobraża już sobie abym mogła z nich kiedykolwiek zrezygnować. Kwasami, które najlepiej odpowiadają na potrzeby mojej mieszanej cery (z dotychczas stosowanych) są:
kwas mlekowy– zabiegi z jego wykorzystaniem traktuję jako długofalową, delikatną ale jednocześnie skuteczną kurację. Peelingi kwasem mlekowym nie powodują u mnie żadnego dyskomfortu dlatego tak chętnie z nich korzystam. Celem ich wykonywania, w głównej mierze jest uspokojenie nadmiernej produkcji sebum w strefie „T”, wyrównanie kolorytu skóry oraz usunięcie nagromadzonego martwego naskórka. Kwas mlekowy sprawia, że cera jest bardziej świeża, makijaż prezentuje się znacznie lepiej (zresztą zauważyłam, że korzystam z niego znacznie rzadziej co bardzo mnie cieszy!), skóra nabiera zdrowego blasku ponieważ jest lepiej nawilżona. Kolejną ogromną zaletą jest to, że mogę w pełni korzystać z dobrodziejstw produktów profesjonalnych stosowanych na noc, chodzi mi tu o wszelkiego rodzaje sera. Mam wrażenie, że przedostają się w głębsze warstwy skóry dzięki czemu ich działanie jest bardziej skuteczne.
kwas migdałowy – peeling z jego zastosowaniem stosuję w celu usunięcia przebarwień pozostałych po niedoskonałościach. Nigdy nie borykałam się z typowymi zmianami trądzikowymi, jednak w okresie comiesięcznej burzy hormonalnej 😉 w okolicach brody lub skroni, mogą się u mnie pojawić pojedyncze niedoskonałości. Są trudne do usunięcia jednak dzięki użyciu kwasu migdałowego, okres „rekonwalescencji” trwa dużo krócej. Fantastyczne jest również to, że efektywnie poprawia wygląd mojej cery. Zauważam, że radzi sobie z niwelacją zaskórników i zatkanych porów w okolicach nosa, które przy cerze mieszanej są bardzo często spotykane. Skóra zaczyna oddychać, staje się bardziej promienna, elastyczna, wygląda po prostu zdrowo.
Moim zdaniem odpowiednia pielęgnacja, czyli tak zwana „prewencja”, jest dla Nas najlepszym wyborem. Dobór właściwych kosmetyków może wiązać się z wyższymi kosztami jednak jest to swego rodzaju inwestycja w „lepszą przyszłość” dla Naszej skóry. W wieku 31 lat jestem bardzo zadowolona ze stanu mojej cery jednak jeszcze bardziej satysfakcjonujące jest to, że inne kobiety zaczynają podążać tą drogą. Najbliższe mojemu sercu jak Mama, siostra czy przyjaciółki oraz inne np. koleżanki z pracy, często dopytują, jaka jest moja „tajemnica”? Chyba nie można usłyszeć większego komplementu?

 

Korzystam z zabiegach na bazie kwasów aha. Najlepiej na mnie działa kwas mlekowy i azelainowy. Używam głównie ich pod postacią peelingów i toników. Moim głównym problemem są spore przebarwienia po przebytym trądziku i nadmierne wydzielanie sebum. Moja cera ma skłonność do trądziku i nadmiernego przetłuszczania. Dzięki zabiegom na bazie kwasów moja skóra wydziela mniej sebum, przestaje się błyszczeć, a “niespodzianki” tak zwane mniej występują. Ale największym sukcesem dla mnie jest stopniowe rozjaśnianie przebarwień.

 

U mojej kosmetyczki robię jesienno-zimową porą raz na jakiś czas zabieg z kwasem migdałowym – trochę rozjaśnia i odświeża skórę. Jest dosyć łagodny, lecz skuteczny. Stosuję taką kurację, by rozjaśnić przebarwienia pozapalne i posłoneczne. W domu stosuję od czasu do czasu krem z 12% kwasem glikolowym, by się lekko złuszczyć. Sądzę, że te zabiegi dobrze działają na moją skórę i jej problemy, piegi i plamy lekko bieleją, lecz są trochę widoczne. Kwasy są dobre na rozświetlenie skóry po słonecznym lecie (mieszkam nad morzem, tu nie da się nie chodzić na plażę i nie opalać;)). Mój wiek to 38 lat…

 

Tak stosuje kwasy na twarz, świetnie działają na przebarwienia wybielają moja skórę, a stosuje dosyć mocny bo 70% glikolowy jednak że mam cerę tłustą i dosyć odporna to mogę pozwolić sobie na stosowanie tak mocnego kwasu. Mam 28 lat. Zalety kwasów to ujednolicenie mojej przebarwionej skóry po lecie oraz jej regeneracja.

 

Tak – mam cerę trądzikową i w ramach walki z bliznami i przebarwieniami, kilkakrotnie wykonywałam specjalistyczne zabiegi w gabinetach dermatologicznych i kosmetycznych, bazujących na kwasach. To były peelingi chemiczne na bazie kwasu salicylowo-glikolowego lub mlekowego. Działania tych pierwszych były znacznie intensywniejsze – moja skóra była podrażniona, ale szybko dochodziła do siebie i ujawniały się efekty w postaci złagodzenia/ stłumienia stanów zapalnych. Kwas mlekowy był znacznie łagodniejszy, dlatego można było stosować go także latem. Skóra się nie łuszczyła, a już po kilku aplikacjach była bardziej jednorodna i stonowana kolorystycznie. Efekty na pewno się pojawiały, jednak wymagały kilkakrotnej aplikacji. Jeszcze nie próbowałam kosmetyków do domowej pielęgnacji z kwasami i jestem bardzo ciekawa efektów. Mam 29 lat.

 

Mam 39 lat. Od 3 lat korzystam z zabiegów z kwasami. Są to zabiegi z kwasami owocowymi. Stosuję je, ponieważ zauważyłam u siebie oznaki braku napięci, jędrności skóry. Zawsze też miałam skłonność do przebarwień, szczególnie po lecie, miałam też problemy z trądzikiem. Na mnie te zabiegi działają b. dobrze, może nie usuwają pojawiających się już zmarszczek, ale usuwają przebarwienia i trądzik.

 

Oczywiście, że korzystam z zabiegów z kwasami. Na moja skórę najlepiej działają kwasy AHA. Genialnie wpływają na regenerację mojej cery, która z racji wieku bardzo już jej potrzebuje. Przywracają także blask – skóra dostaje solidny zastrzyk energii. Do tego jest wygładzona, ujędrniona i promienna. Po zabiegu z wykorzystaniem tych kwasów czuję się jakbym zrzuciła z siebie stara skórę i odsłoniła jej piękną, zdrowszą warstwę. Kwasy AHA świetnie radzą sobie z moją suchą i coraz mniej elastyczną cerą, która dzięki nim w jednej chwili staje się jak nowa. Chętnie bym kontynuowała tą moją kosmetyczną przygodę i poznała cudowne właściwości innych kwasów 🙂

 

Tak, korzystam z zabiegów kwasami. Najlepiej na moją suchą i dojrzałą skórę działa kwas glikolowy, bo nawilża ją i regeneruje a także spłyca zmarszczki. Poprawia elastyczność skóry, a drobne zmarszczki są mniej widoczne. W moim przypadku kuracje kwasem glikolowym są bardzo skuteczne, widać to po paru zabiegach. Zresztą w moim wieku (58 lat) skóra jest wiotka, sucha, pozbawiona elastyczności, więc kwas glikolowy pobudza procesy regeneracyjne skóry, napinając ją i nawilżając.